Naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (UWM) w Olsztynie przestrzegają przed bakterią Neoehrlichia mikurensis, która występuje w Polsce i jest odpowiedzialna za bardzo niebezpieczną chorobę, którą trudno rozpoznać, a zatem jeszcze trudniej leczyć. A wszystkiemu winne są kleszcze.
Kleszcze przenoszą mikroorganizmy wywołujące boreliozę i odkleszczowe zapalenie mózgu. Ostatnio jednak naukowcy i lekarze mają kolejny powód, by apelować o większą ostrożność w lasach i innych miejscach występowania kleszczy.
Neoerhlichia mikurensis to bakterie chorobotwórcze dla człowieka, których wektorami są kleszcze. Wywołują one ciężkie objawy. Problem polega na tym, że są to objawy niespecyficzne i uogólnione, różne u różnych ludzi i podobne do objawów innych chorób. Przy zakażeniu Neoehlichia mikurensis u pacjenta występuje wysoka gorączka do 40 st. C, kaszel, ból stawów, uczulenia, nudności, biegunka, powikłania zakrzepowe, a nawet wylewy czy powiększenia śledziony i wątroby – wyjaśnia dr Katarzyna Kubiak z Katedry Biologii Medycznej Szkoły Zdrowia Publicznego UWM.
Naukowcy z UWM, którzy badają Neoehrlichia mikurensis, w ubiegłym roku rozpoczęli współpracę w tym zakresie z naukowcami z Instytutu Higieny i Chorób Tropikalnych z NOVA University w Lizbonie.
jp